Jesteśmy w Harachovie i musimy mówić po czesku he ale dajemy rade dla niektorych troche szok że inny język ale wszyscy szczęśliwi chociaż trochę zmęczeni. Zwiedziliśmy dzisiaj skocznię mamucią na której skakał Małysz.
ale po kolei
Dziennik pokladowy
13 lipca 2007 , piatek
Dzis w nocy przekroczylismy granice z Czechami w Jakuszycach. Mimo, ze wyprawa oficjalnie rozpoczeta sie w poniedzialek, dopiero wczoraj poczulismy, ze faktycznie siê rozpoczela. Do srody trwalo przygotowywanie samochodów do jazdy – i nawet, kiedy juz ruszylismy, ciagle cos jeszcze bylo do zrobienia. Dlugie postoje, konieczne do zalatwienia róznych waznych spraw rzeczy i bezposrednio niezaangazowanych nudzily.
Cale szczescie, ze DJ – prowadzacy nasz konwój - zeby wynagrodzic uczestnikom oczekiwanie, zaserwowal nam wczoraj jazde, polnymi drogami, najpierw w okolicach Wroclawia – pogrzebalismy siê w blotku miedzy Rybka a Kurzajem, potem juz w Karkonoszach, przed Szklarska Porêba. Bylo ekscytujaco, zwlaszcza, ze musielismy wyciagac sie nawzajem. Nocna jazda uniemozliwia nam podziwianie widoków, ale na wyobrazniê dzialal obledny zapach zielska, traw wysokich, chaszczy, przez które siê przedzieralismy.
Cudnie jechalo sie serpentynami od Szklarskiej do Jakuszyc – nasi kierowcy prowadzili pewnie i bezpiecznie. Przejscie przez granice odbylo sie szybko i bezproblemowo. Noc spedzilismy na parkingu przed Harrachowem, czesc osób w samochodach, czesc w hamakach rozpostartych miedzy samochodami, czesc na przyczepkach, w których spokojnie spaly sobie pieski.
Po sniadanku przygotowujemy sie do wejscia na sniezke.
Po 13:00 zjazd do Harrachova. Malownicze miasteczko turystyczne, fajny widok z dolu na mamucia skocznie.
Kiedy zjezdzamy juz w strone wejscia na sniezke, pada propozycja wejscia na mamucia zamiast na sniezke (Daro). Po krótkiej dyskusji przez GPS zmieniamy plany: wchodzimy na mamuta. Wracamy wiec do Harrachowa.
Na skocznie weszlismy szybko. Pieski zadowolone ze spaceru, Czarna z Biesiem kontemplowaly na podescie skoczni widok na miasteczko. A my czulismy sie niepewnie stojac obok miejsca, z którego skoczek rozpoczyna swój lot.
Po zejsciu chwila na zebranie sie, napojenie piesków (które zasnely szybko zmeczone) i po 17:00 ruszamy do Pragi.