21.07.2007 DZIENNIK WYPRAWOWY
Teraz piszemy My – Aga i Monia, bo kilka ostatnich dni opisał Daro (patrz: interpunkcja, gramatyka, styl, ogólne wrażenie, hi hi – atutem jest duża emocjonalność i spontaniczność wypowiedzi). Zajrzyjcie na opis z dnia 17 lipca, który to opis dopiero dodaliśmy z opóźnieniem.
Przystępujemy do streszczenia wydarzeń dnia dzisiejszego.
Już drugi dzień jesteśmy na campingu w Charmonix Mont Blanc, nabieramy sił do dalszej drogi, wysypiamy się, korzystamy z uroków prysznica, toalety, sali komputerowej i wszystkich innych atrakcji campingowych, a takich tu nie brakuje. Camping na wysokim poziomie, pięknie położony, ze specyficzną aurą, tworzoną przez stacjonujących tutaj alpinistów, a także zwykłych śmiertelników spędzających urlop wraz z rodziną.
Śniadanko – gorące rozpływające się w ustach croissantyJ.
Pogoda umożliwiła nam wjazd kolejką na wysokość 3842 !!!!!!!!! m.n.p.m. na szczyt Aiguille Du Midi, dość dobrą widoczność na oszałamiające widoki i Mont Blanc (przeżycia metafizyczne górą!). Wyobraźcie sobie, na jakiej wysokości się znaleźliśmy! Nie uwierzycie, ale zobaczyliśmy rodzinę z małym kilkuletnim dzieckiem, które na własnych nogach wspinało się na szczyt po zaśnieżonej ścieżce. Co za motywacja, odwaga, pasja!!!!
Popijając kawę i herbatę na szczycie, snuliśmy plany na przyszły rok – marzymy o wyprawie na Syberię.
Na dole zmęczeni i wyciszeni wrażeniami zjedliśmy obiad w miasteczku.
Niełatwo szło pisanie, bo każda z osób towarzyszących miała inną koncepcję opowieści, utrzymaną w innej konwencji (od melancholijno – refleksyjnej, przez banalną i przepełnioną emocjami, aż do faktograficznej dbającej o szczegóły w stylu „i tam był fajny sklep z rowerami”).
Niech podsumowaniem wysiłku, z jakim próbowałyśmy z Agą napisać słów kilka będzie zacytowanie wypowiedzi Darka (Patrz: wersja opowieści melancholijno-refleksyjna z tendencją do metafizycznej):
„Chmura za chmurą opowiada historię, a dumny Mont Blanc podpowiada słowa".